Przed nastaniem epoki kina inscenizowane panoramy stanowiły dla publiczności wielką atrakcję. Rozpięte na okręgu, w ogromnych halach, stwarzały iluzję, że widz znajduje się w samym środku wydarzeń przedstawionych na płótnie. We Lwowie przed Panoramą Racławicką usypano sztuczne wzgórze – przedpole, na którym umieszczono fragmenty kos i połamanych sprzętów gospodarczych. Takie inscenizacje, pozwalające wchodzić widzom w bezpośrednią interakcję z dziełem, musiały być niezwykle efektowne. Nic więc dziwnego, że mimo ogromnych nakładów pracy i szczególnych wymagań wystawienniczych, polskich panoram powstało aż czternaście. Spośród nich do naszych czasów zachowała się tylko Panorama Racławicka Jana Styki i Wojciecha Kossaka, która obecnie znajduje się w Muzeum Narodowym we Wrocławiu.Wojciech Kossak wyspecjalizował się w malowaniu obrazów panoramicznych. Po sukcesie wśród warszawskiej publiczności panoramy Przejście armii Napoleona przez Berezynę, namalowanej przez niego wspólnie z Julianem Fałatem, pokazywanej następnie także w Berlinie, Kijowie, Moskwie i Krakowie, zawiązało się konsorcjum przedsiębiorców, którzy uznali, że trzeba stworzyć panoramę specjalnie dla Warszawy. Temat miał być patriotyczny, polski, ale równocześnie niewzbudzający zastrzeżeń carskiej cenzury. Jego wybór pozostawiono Kossakowi. Artysta zaproponował upamiętnienie bohaterskiej, zwycięskiej szarży polskich szwoleżerów pod Somosierrą.Przez przełęcz Somosierra wiodła jedyna droga na Madryt. Idący na stolicę Hiszpanii w listopadzie 1808 roku Napoleon początkowo próbował zdobyć strategiczną przełęcz siłami francuskimi. Teren był trudny – kamienisty wąski trakt, odgrodzony po bokach murkami, wił się w szerokiej dolinie pomiędzy odległymi wzgórzami. Broniony był przez cztery baterie artylerii i część tzw. Armii Rezerwowej pod dowództwem generała Benita San Juana (historycy spierają się o liczbę żołnierzy biorących udział w bitwie, szacując ją na trzy do nawet ośmiu tysięcy). Armaty, ze względu na przewężenie drogi, ustawiono po dwie w pierwszych trzech bateriach, ale w czwartej baterii było już dziesięć dział.Rankiem 30 listopada nastąpił atak piechoty francuskiej, która pod ogniem karabinów została zmuszona do odwrotu. Napoleon wydał rozkaz natarcia na pierwszą baterię oddziałowi liczącemu prawdopodobnie stu dwudziestu pięciu polskich szwoleżerów pod dowództwem Jana Kozietulskiego. Rozkaz wywołał poruszenie wśród francuskich generałów z otoczenia cesarza. Jeden z nich skomentował: „Trzeba być pijanym, żeby taki rozkaz wydać i trzeba być pijanym, żeby taki rozkaz wykonać”. Szwoleżerowie w brawurowej szarży zdobyli pierwszą baterię. Pod Kozietulskim padł koń. Wygrzebując się spod niego, dowódca nie wiedział nic o dalszym przebiegu natarcia. Tymczasem kawaleria szła dalej. Szwadron, dziesiątkowany przez kolejne salwy artyleryjskie, z trudem przemieszczał się kamienistą drogą. Konnica musiała zwalniać. Podejście, początkowo łagodne, na wysokości trzeciej baterii zrobiło się strome. Jedynym ratunkiem dla szwoleżerów było gwałtownie przyspieszyć. Wąska droga uniemożliwiała natarcie plutonem, uformowali się więc w czwórki. Szarża trwała około ośmiu minut. Tylko tak błyskawiczny atak pozwalał na uniknięcie kolejnych salw artyleryjskich. Na przełęcz doszło kilku lub kilkunastu szwoleżerów z jedynym oficerem – porucznikiem Niegolewskim. Z całego szwadronu zabitych zostało osiemnastu ludzi, trzydziestu trzech kawalerzystów było ciężko rannych. Straty okazały się w gruncie rzeczy minimalne. Gdyby nacierała piechota, poległoby kilka tysięcy żołnierzy. Polacy zdobyli szesnaście dział, pięć sztandarów. Po stronie przeciwnika zginęła prawdopodobnie prawie cała obsługa dział, a około trzech tysięcy Hiszpanów dostało się do niewoli.Panorama Somosierra, nazywana pieszczotliwie przez Kossaka „Samcią”, miała być trzecią panoramą jego autorstwa. Powstał do niej szkic olejny w skali 1:10, obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej, który prezentujemy w Kordegardzie, pełnoformatowe dzieło nie zostało jednak nigdy zrealizowane ze względu na opór władz rosyjskich.Kossak do współpracy przy realizacji panoramy zaprosił Michała Gorstkina-Wywiórskiego. On sam miał malować sceny figuralne, zaś Wywiórski – pejzaż. Wcześniej Somosierrę malowali m.in. January Suchodolski i Piotr Michałowski. Ich wizja szarży w wąskim, stromym, skalistym wąwozie ukształtowała wyobrażenia pokoleń Polaków. Kossak chciał je zweryfikować. Dziewięćdziesiąt jeden lat po bitwie, 30 listopada, pojechali z Wywiórskim na „wizję lokalną”. Rekonesans w miesiącu, w którym odbyła się bitwa, pozwalał na dokładne odwzorowanie nie tylko planu sytuacyjnego, stron świata, roślinności, ale również natężenia światła. Chodziło o zachowanie maksymalnego obiektywizmu relacji. Przy malowaniu Panoramy Racławickiej Kossak także wybrał się pod Racławice. Ryzykował – Racławice były położone w pasie przygranicznym, już w zaborze rosyjskim. Jako przeniesiony do rezerwy oficer armii austriackiej mógł zostać oskarżony o szpiegostwo.Kossak z Wywiórskim bardzo wiernie oddali realia topograficzne i przyrodnicze wąwozu Somosierry. Wprowadzili jedynie niewielkie korekty w przedstawianym pejzażu. W miejscu, gdzie pośród łąk płynie strumień, zdecydowali się umieścić kamienie i skały, żeby udramatycznić przedstawienie, by – jak stwierdził Kossak – jego figury nie wyglądały jak ołowiane żołnierzyki na zielonym suknie.Poprzez ukazanie na pierwszym planie antybohaterów – Hiszpanów broniących baterii armat i uciekających z pola bitwy – malarz zastosował nowy, dynamiczny schemat kompozycyjny. Na drugim planie umieścił szarżujące czwórkami polskie wojsko. Zrezygnował ze zbliżeń i portretowania poszczególnych bohaterów. Akcenty położne zostały na anonimowych szwoleżerów, Kozietulski i Napoleon – przesunięci na dalszy plan. Natarcie szwoleżerów zyskało wymiar uniwersalny. Odbiorcy mogli się utożsamić z uczestnikami szarży.Po wstępnej akceptacji przez konsorcjum szkiców do panoramy Kossak zainwestował w płótno. Zamówił w Brukseli sto dwadzieścia metrów tkaniny i materiały malarskie. Wynajął w Warszawie na dwa lata budynek panoramowy (w kształcie rotundy) przy ul. Karowej[1], a koszty w połowie opłacił. Nie przewidział jednak oporu władz rosyjskich. Generał-gubernator książę Aleksander Imeretyński, bojąc się wywołania patriotycznych zamieszek, zastrzegł, że w pierwszej kolejności Somosierrę trzeba pokazać w Petersburgu i w Moskwie. Był to podstęp, ponieważ żadne z tych miast nie posiadało budynku panoramowego. Zrozpaczony Kossak zwrócił się do cesarza Wilhelma II o pomoc i wstawiennictwo u księcia Włodzimierza Aleksandrowicza. Pozytywna decyzja księcia nie pomogła – Imeretyński wpadł w szał i zablokował jakiekolwiek próby realizacji obrazu. Kossakowi groziło bankructwo. Był gotowy na wszelkie ustępstwa. Chciał nawet zmienić układ kompozycyjny, przesuwając polski szwadron na dalszy plan.Ostatecznie panoramy Somosierra nigdy nie zrealizowano. Pozostał szkic namalowany na czterech płótnach. Konsorcjum złożone z warszawskich przemysłowców przegłosowało, by w zamian namalować inną panoramę, o tematyce neutralnej, międzynarodowej, bez udziału polskiego wojska. Wybór padł na Bitwę pod piramidami 1798. Analogicznie jak w przypadku Somosierry artystyczny duet – Wojciech Kossak i Michał Wywiórski – udał się, by sporządzić dokumentację, do Egiptu. Po powrocie Kossak zajął się kompozycją figuralną, zaś Wywiórski malował pejzaż. Wspierał ich zespół pięciu współpracowników. Panorama powstała na przełomie 1900 i 1901 roku, w ekspresowym tempie czterech i pół miesiąca. Miała 15 m wysokości i 115 m w obwodzie. Została wystawiona wyłącznie w Warszawie, a niedługo później pocięto ją na fragmenty.W trakcie prac nad Bitwą pod piramidami zmarł książę Imeretyński, a jego następca, Iwan Podgorodnikow – ku szczerej radości Kossaka – zezwolił na pokazanie w Warszawie również szkicu do Somosierry. Pierwsza publiczna ekspozycja w gmachu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, zainaugurowana 22 maja 1901 roku, cieszyła się wielkim zainteresowaniem publiczności. Po wystawie płótna do swego dworu w Ostrowie koło Przemyśla zakupił za 15 tysięcy rubli Czesław Świeżawski. Jego spadkobierczyni w 1969 roku sprzedała dzieło Muzeum Ziemi Przemyskiej, które publicznie pokazało je w październiku 1970 roku. Od tego czasu obrazy te były niezwykle rzadko wypożyczane do innych muzeów i galerii.[1] Warszawska rotunda, wzniesiona w 1897 roku z inicjatywy Ignacego Paderewskiego, w swojej historii gościła cztery malarskie panoramy. Potem mieściły się w niej teatry, kino, a nawet tor do jazdy na wrotkach. Została zniszczona we wrześniu 1939 roku.Katarzyna Haber, kuratorka wystawyZapraszamy na oprowadzania kuratorskie w każdy piątek w czasie trwania wystawy w godz. 17:00-19:00.Organizatorzy: Narodowe Centrum Kultury, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Nasza strona internetowa używa plików cookies
W celu zapewnienia bezpieczeństwa oraz poprawienia jakości usług strona, którą Państwo odwiedzają, wykorzystuje pliki cookies. Jeżeli nie zgadzają się Państwo na ich wykorzystywanie, prosimy o zmianę ustawień swojej przeglądarki lub opuszczenie strony.